Witam Was serdecznie!
Po zamknięciu działalności gospodarczej „na minusie” powiedziałem sobie: „Nigdy więcej, mam dość! Wracam na etat”.
Moja żona mówiła: „nie wytrzymasz na etacie, znam cię, daje ci góra 3 miesiące”.
Jednak wtedy miałem cel – emigracja…
Zorientowałem się, że same tylko moje dochody nie wystarczą, aby opłacać mieszkanie w Gdańsku (było to ponad 2200zł) i jednocześnie pokrywać koszty wynajmu mieszkania za granicą. Powiedziałem żonie, że jeśli ma nam się udać ściągnąć dzieci do końca wakacji, to musi przyjechać tutaj do mnie. Załatwiłem jej pracę i w ciągu 4 dni była u mnie. Działo się to wszystko na wariackich papierach. Dzieci trzeba było przeprowadzić do babci (200km od domu), zmienić im szkołę i to wszystko w 3 dni. Posypało się sporo krytyki pod naszym kierunkiem, ale wszystko się udało i mieszkamy teraz razem od roku w nowym miejscu.
Od zamknięcia działalności, a nawet jeszcze jak ją prowadziłem to zastanawiałem się co robię nie tak, czemu ten kryzys tak namieszał i dlaczego dowiedziałem się o nim jak było już za późno? Czemu w ogóle do niego doszło, dlaczego nikt nas nie ostrzegał w prasie, w telewizji?
Prowadząc firmę nauczyłem się wielu rzeczy i mnóstwo spraw zrozumiałem. Podczas obserwacji czym mógłbym się zająć, ot tak trafiłem na tzw. MLM. Rok temu postanowiłem, że wiosną zacznę od nowa budować coś swojego.
Powiedziałem sobie, że musze się nauczyć promować biznes w Internecie – najlepszym sposobem wydało mi się prowadzenie bloga. Uznałem, że może dzięki temu poznam osoby pragnące rozwoju, które zechcą stworzyć wraz zemną zespół gotowy ruszyć w nieznane.
W momencie, w którym prowadziłem już bloga, a mój fanpage polubiło ponad 600 osób, postanowiłem przejść do dalszej części nauki, a mianowicie nauki:
-
przeprowadzania rozmów biznesowych,
-
prowadzenia prezentacji,
-
opanowania nawiązywania nowych kontaktów,
-
oraz utrzymywania relacji z klientami.
Doskonałym rozwiązaniem wydał mi się tradycyjny MLM. Do takiego przystąpiłem. Starałem się wybrać produkt, którego sam bym potrzebował i który z czystym sumieniem mógłbym polecać innym.
Od samego początku zderzyłem się z najgorszym z czym mogłem, czyli z własną samooceną i tym jak do tej pory postrzegali mnie inni, to jest przez pryzmat bankructwa mojej firmy.
Jak zaproponować produkt swoim dotychczasowym znajomym i ich nie stracić?
Na szczęście znam wspaniałe osoby z branży MLM, które wiele mnie nauczyły, ale najtrudniej jest to sobie samemu uświadomić. Ludzie mogą ci powiedzieć to i z 1000 razy, ale dopóki sam nie zdasz sobie z tego sprawy, to to nie będzie miało żadnego znaczenia.
Zacznij zmieniać siebie, a zmienisz świat wokół siebie!
W tym momencie przypomina mi się bajka „Ratatuj” i puenta, jaka z niego płynie.
„Nie każdy może zostać kucharzem, ale kucharz może się obudzić w każdym”
Cytuję z pamięci, więc w oryginale może brzmieć troszkę inaczej.
W zasadzie ze mną to było tak, że czułem się jakbym był tym szczurem, wcale niepasującym do tej układanki.
Ale przecież, jako przedsiębiorca, przeprowadziłem wiele rozmów i negocjacji. Musiałem przedstawić, jakie korzyści będzie miał potencjalny klient, gdy wybierze moją ofertę zazwyczaj droższą od konkurencji.
Marzyło mi się, że będę posiadał firmę usługową, którą będzie wybierał klient nie ze względu na cenę a jakość i prestiż.
Zlecenia, jakie sam wykonywałem były świetne. Zarabiałem wtedy, ale miałem większe zlecenia, a poza tym działalność jednoosobowa to jak etat, a to mnie nie interesowało.
Ciężko jest zarazić kogoś ideą. Tam gdzie ktoś widział kupę cegieł – ja widziałem rodzinny dom – który ktoś będzie spłacał do końca życia, gdzie będą się wychowywały jego dzieci i być może wnuki. Dom ten będzie im się kojarzył z najpiękniejszym okresem ich życia i beztroskiego dzieciństwa.
Ale ludzie tego nie rozumieją, że mogą podarować komuś coś pięknego… Nieuchwytnego i ulotnego, a zarazem tak namacalnego (niezapomniany dom rodzinny).
Pragnę kontynuować tę moją drogę. Wierzę, że znajdę ludzi z pasją, pokładających nadzieję w sobie i zmieniających swoją rzeczywistość.
Dlatego jestem tu gdzie jestem i robię to co robię.